Prawdę
mówiąc, to tęskniła za Dorianem, ale dotąd przez większość czasu nie pamiętała
tych chwil, które z nim wtedy spędziła, pamiętała jedynie, że była jak
wniebowzięta. Dopiero badanie przeprowadzone przez Edwarda przypomniało jej
szczegóły. Z jednej strony czuła zawstydzenie, a z drugiej pragnęła tego
jeszcze.
Ale
przecież Edward powiedział jej, że Dorian jest wampirem i protegowanym Czarnego
Hrabiego, słudzy którego chcieli ją zniewolić… Z czymś takim nie sposób przejść
obojętnie. To by znaczyło, że Dorian jest złoczyńcą… i że tylko ją wykorzystał…
A może jednak? Była prawie pewna, że mu na niej zależało! Czuła to swą kobiecą
podświadomością! To niemożliwe, że on ją tylko wykorzystał, skoro był taki
przystojny i miał tak głębokie, zielone oczy! Z drugiej strony wampir, który
wypija krew z ludzi, to zbyt straszne, aby było prawdziwe! I ona wtedy z
nim…Nie, to nieeeeepooojętę!
I
jednak kiedy przypominał jej się Dorian, spoglądała na siedzącego za kółkiem
Edwarda, i myślała, że jak mogłaby go zostawić, przecież on jest dla niej taki
opiekuńczy i tak się o niej zawsze troszczy. Jakiś zwyczajny chłopak nie dałby
rady pokonać przecież Aposmyrona czy inne bestie czające się na niewinną
dziewczynę. Nie mogłaby go zostawić, bo przy nim czuła się na tyle
bezpieczniejsza i pewniejsza siebie. A jakie intencje maił Dorian, tego
powiedzieć nie mogła, ale to nie zmieniało faktu, że jednak ją pociągał… I
teraz jak żyć?
I
tak zajechali do Nowego Jorku. Edward zaraz pojechał na lotnisko, żeby kupić
bilety do Niemiec. Okazało się, że na dziś już nie ma miejsc. Następny wolny
samolot do Niemiec był dopiero następnego dnia. Postanowili wykorzystać ten
czas, żeby trochę odpocząć.
- To chodźmy gdzieś – zaproponowała Natalie i poszli poszukać jakiegoś
klubu. Znaleźli go niezadługo na Manhattanie. W środku było głośno i sporo
ludzi się bawiło. Natalie z Edwardem znaleźli jakiś stolik, zamówili parę
drinków.
- Tylko które wybierzemy? – zastanawiał się Edward. – Ja bym się napił
dwunastoletniego Ballantime z lodem i cytryną. A dla ciebie może Śrubokręta?
- Śrubokręt? To nie dla mnie – zauważyła Natalie, bo śrubokręt kojarzył
się jej z Hydroforem. – Może być Malibu albo Wściekły Pies.
Kiedy się
napiła, od razu przeszły jej te jej wąptliwości, które żywiła przez cała drogę.
W tym momencie liczyła się tylko twarz Edwarda patrząca na nią swym życzliwie
brązowym wzrokiem. Była tak napełniona wesołością wzbudzoną przez zażyte
drinki, że miała ochotę przeciągnąć się przez cały stolik, złapać Patela za
twarz i całować go tak długo, aż oboje razem ze stolikiem padną na podłogę, i
jeszcze potem na podłodze. Wyobraziła to sobie i wybuchła perlistycznym ciepłym
śmiechem, rzucając niesforne ogniki ze swych tęczówek.
Siedzieli tam
dłuższą chwilę, a potem, kiedy Natalie była już w naprawdę dobrym nastroju,
wyciągła Edwarda na parkiet i zaczęli tańczyć. Miała nadzieję na wolnego, ale
niestetyż……… DJ się nie popisał i puszczał same szybkie kawałki taneczne, przez
co nie mogła się do niego przytulić. Jednak wysiłku fizycznego zażyła jak trza
i wrócili do stolika.
Dłuższy czas
jeszcze siedzieli i zwierzali się z różnych sytuacji życiowych. Wtedy Natalie
zobaczyła jakąś kobietę, tak z wyglądu 26 lat, bardzo wysoką brunetkę, opaloną
i z dużym biustem w czarnych spodniach i przykrótkawej pomarańczowej bluzce,
która bardzo uważnie patrzyła na Edwarda. Zaraz poczuła się zazdrosna, no bo
przecież jak to, taka blachara może w ogóle patrzyć na jej Edwarda, który
ratuje ją przed wampirycznym zagrożeniem. Chciała wstać i powiedzieć jej parę
słów do słuchu, już była gotowa, ale się powstrzymała. Gdyby to zrobiła, Edward
mógłby się odwrócić do tamtej dziewki i wtedy ona by go zaczęła podrywać, a
tego by Natalie nie znisoła. Zresztą i tak nie była już w stanie wstać od
stolika.
Następnego
ranka obudziła się z bólem głowy w jakimś hotelu pokojowym.
- Gdzie ja jestem? – zapytała Edwarda, który siedział nad nią.
- W hotelu – wyszczerzył się Patel.
- Ale skąd się tu wzięłam?
- Przyniosłem cię z klubu, kiedy już miałaś dość – wyjaśnił Edward,
gładząc ją po włosach. Natalie rozmarzyła się. Przecież Dorian po tamtej nocy
jej uciekł, zostawił ją samą, a tu Edward przyniósł ją z klubu na własnych
rękach.
- Dobra, zbierajmy się – powiedział wreszcie Edward. – Popołedniu mamy
samolot, a chyba chciałabyś zobaczyć jeszcze Nowy Jorek?
Rzucił
na nią zaklęcie antykacowe. Natalie założyła białe balerinki, czerwone rurki, a
także czarny top z paroma guzikami, a Edward swój sprawdzony łososiowy żakiet i
dla odmiany szafirową koszulę w prążki. Jeszcze poranne kakałko xD i wybrali
się z Edwardem na spacer po mieście.
Natalie
zupełnie zapomniała o wszelkich problemach. Latała po markowych sklepach z
bananem na twarzy, słuchając muzyki na mp3. Przymierzała ubrania i pytała
Edwarda o zdanie, na tej podstawie wybierając te rzeczy, które kupiła.
Mianowicie: skórzane japonki z turkusami,
niebieską bluzkę, sukienkę w
czarno-białe paski, i czarną bluzkę z koronkowym dekoldem i napisami. Edward
doradzał jej, czy ubrania nie są za duże, i trzymał te wszystkie rzeczy, kiedy
się przebierała.
Potem
weszli jeszcze do jednego sklepu. Natalie zaczęła oglądać kremową koszulę w
drobne fioletowe i pomarańczowe kwiaty, która bardzo się jej spodobała.
Przeczytała rozmiar, cenę, obejrzała kieszenie i wzór guzików.
- I co o tym sadzisz, Edwardzie? – zapytała,
ale Edward w odpowiedzi tylko zacharczał.
Odwróciła
się i zobaczyła tę wysoką brunetkę z klubu. Stała za Edwardem i dusiła go
sznurem, obrzucając Natalie lekceważąco-pogardliwym spojrzeniem bursztynowych
oczów. Edward kopał nogami i charczał bezsilnie, rękami próbując przerwać
sznur. Z każdą chwilą był coraz słabszy.
Natalie
nagle przypomniała sobie o mocy i skupiła całą siłę woli na napastniczce,
zwłaszcza, że tamta na nią patrzyła. Brunetka zaraz wydała odgłos torsji i
padła na kolana, puszczając Edwarda, który zaczął gwałtownie łapać powietrze.
Odskoczył
niezgrabnie, osłabiony. Zaraz jednak machnął gestem i drżącym głosem zawołał: -
See on liiga kitsas!
Rozległ
się odgłos głuchej eksplozji. Z brunetki została tylko kupka szarego popiołu i
dwa nadtopione silikonowe implanty.
- Czy wszystko z tobą w porządku? – Natalie objęła Edwarda za ramię. –
Kto to był?
- Nie wiem dokładnie – powiedział Patel, z trudem chwytając oddech. –
Chciałem ją tylko unieruchomić, żeby potem przepytać, ale przez to duszenie
niedokładnie wypowiedziałem zaklęcie. Wiem w każdym razie jedno: jej chodziło o
ciebie.
- O mnie? – Natalie podskoczyła jak oparzona.
- Oczywiście – Edward rozmasował grdykę. – Czarny Hrabia ma swoich ludzi
w różnych miejscach. Jeżeli już tutaj nas dopadli, to znaczy, że nie jest
bezpiecznie. Musimy jak najszybciej jechać do Niemiec. Dalej, zbieramy się na
lotnisko.
Po
drodze podjechali jeszcze pod spożywczy, żeby kupić coś na drogę. Natalie
została w samochodzie. Zaczęło się jej w końcu nudzić, więc wyszła i
spacerowała chodnikiem. Co jakiś czas spoglądała, czy Edward nie wraca. Zajęta
patrzeniem, nie dostrzegła postaci, która podeszła do niej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz