wtorek, 25 grudnia 2012

Odcinek 15 – Nowy Jork

        Jechali do New Yorku. Natalie cicho milczała. Edward nie wiedział, jak intensywnie boksowała się ze swymi myślami.
       Prawdę mówiąc, to tęskniła za Dorianem, ale dotąd przez większość czasu nie pamiętała tych chwil, które z nim wtedy spędziła, pamiętała jedynie, że była jak wniebowzięta. Dopiero badanie przeprowadzone przez Edwarda przypomniało jej szczegóły. Z jednej strony czuła zawstydzenie, a z drugiej pragnęła tego jeszcze.
       Ale przecież Edward powiedział jej, że Dorian jest wampirem i protegowanym Czarnego Hrabiego, słudzy którego chcieli ją zniewolić… Z czymś takim nie sposób przejść obojętnie. To by znaczyło, że Dorian jest złoczyńcą… i że tylko ją wykorzystał… A może jednak? Była prawie pewna, że mu na niej zależało! Czuła to swą kobiecą podświadomością! To niemożliwe, że on ją tylko wykorzystał, skoro był taki przystojny i miał tak głębokie, zielone oczy! Z drugiej strony wampir, który wypija krew z ludzi, to zbyt straszne, aby było prawdziwe! I ona wtedy z nim…Nie, to nieeeeepooojętę!
         I jednak kiedy przypominał jej się Dorian, spoglądała na siedzącego za kółkiem Edwarda, i myślała, że jak mogłaby go zostawić, przecież on jest dla niej taki opiekuńczy i tak się o niej zawsze troszczy. Jakiś zwyczajny chłopak nie dałby rady pokonać przecież Aposmyrona czy inne bestie czające się na niewinną dziewczynę. Nie mogłaby go zostawić, bo przy nim czuła się na tyle bezpieczniejsza i pewniejsza siebie. A jakie intencje maił Dorian, tego powiedzieć nie mogła, ale to nie zmieniało faktu, że jednak ją pociągał… I teraz jak żyć?
         I tak zajechali do Nowego Jorku. Edward zaraz pojechał na lotnisko, żeby kupić bilety do Niemiec. Okazało się, że na dziś już nie ma miejsc. Następny wolny samolot do Niemiec był dopiero następnego dnia. Postanowili wykorzystać ten czas, żeby trochę odpocząć.
  - To chodźmy gdzieś – zaproponowała Natalie i poszli poszukać jakiegoś klubu. Znaleźli go niezadługo na Manhattanie. W środku było głośno i sporo ludzi się bawiło. Natalie z Edwardem znaleźli jakiś stolik, zamówili parę drinków.
  - Tylko które wybierzemy? – zastanawiał się Edward. – Ja bym się napił dwunastoletniego Ballantime z lodem i cytryną. A dla ciebie może Śrubokręta?
  - Śrubokręt? To nie dla mnie – zauważyła Natalie, bo śrubokręt kojarzył się jej z Hydroforem. – Może być Malibu albo Wściekły Pies.
Kiedy się napiła, od razu przeszły jej te jej wąptliwości, które żywiła przez cała drogę. W tym momencie liczyła się tylko twarz Edwarda patrząca na nią swym życzliwie brązowym wzrokiem. Była tak napełniona wesołością wzbudzoną przez zażyte drinki, że miała ochotę przeciągnąć się przez cały stolik, złapać Patela za twarz i całować go tak długo, aż oboje razem ze stolikiem padną na podłogę, i jeszcze potem na podłodze. Wyobraziła to sobie i wybuchła perlistycznym ciepłym śmiechem, rzucając niesforne ogniki ze swych tęczówek.
Siedzieli tam dłuższą chwilę, a potem, kiedy Natalie była już w naprawdę dobrym nastroju, wyciągła Edwarda na parkiet i zaczęli tańczyć. Miała nadzieję na wolnego, ale niestetyż……… DJ się nie popisał i puszczał same szybkie kawałki taneczne, przez co nie mogła się do niego przytulić. Jednak wysiłku fizycznego zażyła jak trza i wrócili do stolika.
Dłuższy czas jeszcze siedzieli i zwierzali się z różnych sytuacji życiowych. Wtedy Natalie zobaczyła jakąś kobietę, tak z wyglądu 26 lat, bardzo wysoką brunetkę, opaloną i z dużym biustem w czarnych spodniach i przykrótkawej pomarańczowej bluzce, która bardzo uważnie patrzyła na Edwarda. Zaraz poczuła się zazdrosna, no bo przecież jak to, taka blachara może w ogóle patrzyć na jej Edwarda, który ratuje ją przed wampirycznym zagrożeniem. Chciała wstać i powiedzieć jej parę słów do słuchu, już była gotowa, ale się powstrzymała. Gdyby to zrobiła, Edward mógłby się odwrócić do tamtej dziewki i wtedy ona by go zaczęła podrywać, a tego by Natalie nie znisoła. Zresztą i tak nie była już w stanie wstać od stolika.
Następnego ranka obudziła się z bólem głowy w jakimś hotelu pokojowym.
   - Gdzie ja jestem? – zapytała Edwarda, który siedział nad nią.
   - W hotelu – wyszczerzył się Patel.
   - Ale skąd się tu wzięłam?
   - Przyniosłem cię z klubu, kiedy już miałaś dość – wyjaśnił Edward, gładząc ją po włosach. Natalie rozmarzyła się. Przecież Dorian po tamtej nocy jej uciekł, zostawił ją samą, a tu Edward przyniósł ją z klubu na własnych rękach.
  - Dobra, zbierajmy się – powiedział wreszcie Edward. – Popołedniu mamy samolot, a chyba chciałabyś zobaczyć jeszcze Nowy Jorek?
       Rzucił na nią zaklęcie antykacowe. Natalie założyła białe balerinki, czerwone rurki, a także czarny top z paroma guzikami, a Edward swój sprawdzony łososiowy żakiet i dla odmiany szafirową koszulę w prążki. Jeszcze poranne kakałko xD i wybrali się z Edwardem na spacer po mieście.
Natalie zupełnie zapomniała o wszelkich problemach. Latała po markowych sklepach z bananem na twarzy, słuchając muzyki na mp3. Przymierzała ubrania i pytała Edwarda o zdanie, na tej podstawie wybierając te rzeczy, które kupiła. Mianowicie: skórzane japonki z turkusami, niebieską bluzkę, sukienkę w czarno-białe paski, i czarną bluzkę z koronkowym dekoldem i napisami. Edward doradzał jej, czy ubrania nie są za duże, i trzymał te wszystkie rzeczy, kiedy się przebierała.
        Potem weszli jeszcze do jednego sklepu. Natalie zaczęła oglądać kremową koszulę w drobne fioletowe i pomarańczowe kwiaty, która bardzo się jej spodobała. Przeczytała rozmiar, cenę, obejrzała kieszenie i wzór guzików.
 - I co o tym sadzisz, Edwardzie? – zapytała, ale Edward w odpowiedzi tylko zacharczał.
     Odwróciła się i zobaczyła tę wysoką brunetkę z klubu. Stała za Edwardem i dusiła go sznurem, obrzucając Natalie lekceważąco-pogardliwym spojrzeniem bursztynowych oczów. Edward kopał nogami i charczał bezsilnie, rękami próbując przerwać sznur. Z każdą chwilą był coraz słabszy.
        Natalie nagle przypomniała sobie o mocy i skupiła całą siłę woli na napastniczce, zwłaszcza, że tamta na nią patrzyła. Brunetka zaraz wydała odgłos torsji i padła na kolana, puszczając Edwarda, który zaczął gwałtownie łapać powietrze.
        Odskoczył niezgrabnie, osłabiony. Zaraz jednak machnął gestem i drżącym głosem zawołał: - See on liiga kitsas!
      Rozległ się odgłos głuchej eksplozji. Z brunetki została tylko kupka szarego popiołu i dwa nadtopione silikonowe implanty.
   - Czy wszystko z tobą w porządku? – Natalie objęła Edwarda za ramię. – Kto to był?
   - Nie wiem dokładnie – powiedział Patel, z trudem chwytając oddech. – Chciałem ją tylko unieruchomić, żeby potem przepytać, ale przez to duszenie niedokładnie wypowiedziałem zaklęcie. Wiem w każdym razie jedno: jej chodziło o ciebie.
   - O mnie? – Natalie podskoczyła jak oparzona.
   - Oczywiście – Edward rozmasował grdykę. – Czarny Hrabia ma swoich ludzi w różnych miejscach. Jeżeli już tutaj nas dopadli, to znaczy, że nie jest bezpiecznie. Musimy jak najszybciej jechać do Niemiec. Dalej, zbieramy się na lotnisko.
      Po drodze podjechali jeszcze pod spożywczy, żeby kupić coś na drogę. Natalie została w samochodzie. Zaczęło się jej w końcu nudzić, więc wyszła i spacerowała chodnikiem. Co jakiś czas spoglądała, czy Edward nie wraca. Zajęta patrzeniem, nie dostrzegła postaci, która podeszła do niej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz