wtorek, 25 grudnia 2012

Odcinek 2 - Kłopoty


     W nocy Natalie śniło się, że była na letnim obozie. Znowu widziała we śnie Doriana Jonesa, owego chłopaka, którego poznała wtedy. Prawie czarne włosy, zielone oczy, cokolwiek nieśmiały uśmiech, jasna cera, przypominająca alabastrowy marmur… Nie mogła go zapomnieć, iżby nawet chciała. We śnie stał przed nią i mówił: „Zapomniałaś o mnie, Natalie. Wystarczy, że się nie widzieliśmy dwa miesiące… Kiedy cię znowu zobaczę?”
       Obudziła się w środku nocy i zaczęła rozmyślać o śnie swoim. Dorian tak wyraźny i swoisty, mówił do niej…… Czy to może coś oznaczać? Poznała go na obozie, był tak bardzo przystojny i tratował ją tak, jak nigdy nikt inny przedtem.
Obudziła się o 6:35. Wstała z łóżka i wyjrzała przez okno. Tym razem było trochę zachmurzono, a fale miały kolor żeliwa. Zaraz też ubrała się. Dziś padły białe rurki, zielona bluzka na krótki rękaw, balerinki pod kolor i biały przewieewny żakiet. Wykonała poranne czynności i zeszła na śniadanie.
Natalie jadła kanapki z kaczupem i rozmyślała, co czeka ją w szkole. Miała nadzieje, że za niedługo Edward Patel zostanie jej facetem, a wtedy Sara już całkiem skiśnie z zazdrości… tylko czy na pewno tego chce???
  - Wczoraj nie pozmywałaś – powiedziała mama.
  - Wróciłam późno – powiedziała. – Byłam bardzo zmęczona.
  - Ja też byłam zmęczona, a kolację ci zrobiłam – matka nie chciała słuchać jej patetycznych argumentów. – Nie wyjdziesz z domu, dopóka nie pozmywasz tego, co zostało z wczoraj i z dzisiaj.
  - Mogę wcale nie jeść - postawiła się Natalie.
  - Nie dyskutuj ze mną – mama wyszła z kuchni.
       Natalie była zła, ale co mogła zrobić… Matka nie myśli o tym, że ona też ma swoje sprawy i zajęcia, i każe jej harować jak niewolnicy. Chcąc nie chcąc, podeszła do umywalki i zaczęła zmywać. W ramach buntu umyła talerz mamy tylko od góry, a spód zostawiła cały od tłuszczu i wstawiła do suszarki. Potem chwyciła plecago i poszła do szkoły.
      Zmywanie dużo jej zajęło i idąc martwiła się, że nie zdąży. Gdyby nie musiała myć tych głupich naczyń, to na pewno by zdążyła, a tak grozi jej ochrzan od pani Unbekannt.
     Nagle usłyszała trąbienie samochodu. Odwróciła się. Na ulicy stał czarny range rover, a w nim siedział Patel.
   - Podwieźć cię? – zawołał.
      Natalie wręcz nie mogła uwierzyć. Szybko wsiadła i pojechali do szkoły.
  - Dzięki za podwiezienie mnie – powiedziała – bym się spóźniła.
  - To drobiazg – uśmiechnął się Edward.
  - Ładne masz auto – rzuciła komplement. – Nie wiedziałam, że masz prawko.
  - Przyjechałem z Północnej Dakoty – wyjaśnił Edward. – Tam można mieć prawko już od 17 roku życia.
    Wysiedli pod szkołą. Zobaczyła, że Edward ma na sobie szmaragdowe spodnie, które wczoraj kupił. Natalie myślała, że pójdzie razem z Edwardem do klasy, ale zagadał go jakiś inny chłopak, iże chciał odpisać zadanie domowe, więc musiała iść sama, żeby się nie spóźnić. A już myślała, że zrobi na koleżankach piorunne wrażenie.
     Edward weszedł na lekcję spóźniony i pani Unbekannt chciała mu wpsać uwagę, ale udało mu się ją przekonać. Natalie błagała go wzrokiem, żeby usiadł koło niej, lecz on tylko się uśmiechnął i zamiast tego siadł kilka ławek z tyłu. Natalie wzdechnęła, bo do niej dosiadła się Sandy, zupełnie niepoważna. Przez dwie lekcje gadała jak nakręcona, zawracając głowę. Natalie postanowiła, że będzie ją ignorować. Kiedy się w pewnej chwili odwróciła, żeby spojrzeć na Edwarda, Sandy narysowała jej swastykę w zeszycie. Natalie się wkurzyła i chciała jej uczynić to samo. Zaczęły się szamotać. Nauczyciel Angostura zobaczył to i wpisał jej uwagę.
     Lekcji było dziś na szczęście tylko 5 i to w dodatku skrócone, bo dyrektor musiał jechać do kuratorium. Natalie z łatwością to przeżyła. Gorzej było z przeżyciem przerwy. Chciała zagadać z Edwardem, ale cały czas był otoczony grupą kolegów i rozmawiali o czymś, czego wewogle nie rozumiała. Trochę się wkurzyła i zasmuciła, bo mógłby w końcu zwrócić na nią uwagę, a nie ględzić z kumplami o jakiś pierdołach w stylu, jaki kolor miały wypustki żołnierzy Wehrmachtu. Tymczasem snuła się po korytarzu. W pewnym momencie ujrzała Chrisa całującego się z Sarą i mało zawału nie dostała. No jak to, przecież to z jej malinowymi ustami powinny się spotkać te jego przystojne usta z prominentną dolną wargą. Schowała się w rogu korytarza i uroniła kryształowo przejrzystą łzę, która rozprysła się o lastryko posadzki.
     Jeszcze na innej przerwie Natalie podszedła do Amy, żeby spytać o referat na jutro.
  - Zrobiłaś już?  - zapytała.
  - Wiesz co, zrobiłam ci konspekt – powiedziała Amy. – Ty go sobie rozwiniesz, jak będziesz chciała.
  - Konpekt? Co to takiego? – zdziwiła se Natalie.
  - Nu, masz zapisane w punktach, żeby pamiętać, co ma iść po kolei – wytłumaczyła Amy.
  - Miałaś zrobić cały referat! – Natalie zdenerwowała się. – Jak ja będę w punktach przed Smithem czytać?
  - Nie było czasu – tłumaczyła się Amy. – Weźmiesz te punkty i według nich se doczytasz.
  - Wiesz co, nie wiedziałam że z ciebie taka egoistka – Natalie spojrzała na nią spod oka. – Miałaś mi zrobić cały referat, i tak na ciebie można iczyć! Jak przyjdę o dziewiątej wieczorem, to referat ma być już gotowy! Aha, nie pożyczyłabyś mi tego fioletowego bikini? Ładna pogoda, bym sobie po lekcjach na plażę poszła.
  - Nie mogę – odpowiedziała Amy.
  - Dlaczego? Chyba się w końcu obrażę, bo już nie można na ciebie liczyć! Niby się przyjaźnimy, a nawet mi nie chcesz życzyć kostiumu!
  - Sorry, ale będzie za szeroki w cyckach – powiedziała Amy z brutalną bezczelnością.
     Natalie na to spuściła oczy i przewróciła nimi.
  - Dobra, łaski bez. Najwyżej nałożę własny kostium. Tak że o dziewiątej bede u ciebie po referat.
  - Oki, to jak przyjdziesz, to przy okazji przynieś mój zeszyt od wosu – powiedziała Amy.
     Natalie po tej rozmowie znowu była wkurzona (który to już raz dzisiaj?) Amy trzeci tydzień mędziła jej o ten zeszyt, a ona już zapomniała, gdzie go podziała.
    Na szczęście lekcje były skrócone, bo okazało się, że dyrektor musiał jechać do kuratorium. Na dworzu było pięknie, słońce świeciło, ale w sercu Natalie lało. Nie wiedziała, jak sobie ułożyć życie uczuciowe. Stanęła przed wejściem do szkoły pod posągiem gargulca i zaczęła myśleć.
Znów przyszedł jej do głowy Dorian, którego poznała na obozie. Był najprzystojniejszy, jakiego w życiu widziała, i Edward zajmował po nim dopiero zaszczytne drugie miejsce. Ah, gdyby tak Dorian przybył do niej do Horton, to bez myślenia poszłaby za nim nawet na Antarktydę. On po prostu miał w sobie to coś. Ale nic nie wskazywało, żeby miała się z nim kiedykolwiek zobaczyć. Oby przynajmniej śnił jej się każdej nocy, to byłoby łatwiejsze życie wśród nauczycieli sadystów i dwuulicowych koleżanek, takich jak Sara czy Amy. A tymczasem… miała jeszcze do dyspozycji Chrisa i Edwarda. Edward był przystojniejszy od Chrisa i do tego wolny, zresztą chyba się nią interesował, bo obserwując jego zachowania, doszła do takiego wniosku. No ale nie wiadomo, czy przypadkiem nie traktował jej po prostu jak kumpla. Chris był już zajęty przez Sarę, ale za to był jednym z najpopularniejszych chłopków w szkole i szkoda by było, gdyby dla Natalie się zmarnował. Edward nie był taki popularny, bo dopiero nowy w szkole i w mieście, ale miał wysoce oryginalny styl i wszyscy na niego zwracali uwagę. To może on? Ale wtedy szkoda będzie Chrisa. I do tego nocny gość Dorian…
   - Którego wybrać? zapytała.
Kamienny gargulc patrzył na nią ambiwalentnie. Poszła więc na plażę, dopóki jeszcze była pogoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz