Po kilku
godzinach podróży Natalie i Edward uznali, że są zmęczeni. Postanowili się
gdzieś zatrzymać na noc. Akurat przejeżdżali przez jakąś wieś, więc zdecydowali
poszukać jakiegoś hotelu, żeby wynająć jakiś pokój. Natrafili na niego
niedługo, wysiedli i weszli do środka.
- Jakby kto pytał, jesteś moją siostrą – powiedział Edward. Natalie
skrzywiła wargi, spodziewała się czegoś bardziej romantycznego.
Edward pogadał
z portierem i poszli się zakwaterować. Weszli na piętro, Edward otworzył
mosiężne drzwi i… Natalie nie mogła oderwać wzroku od pokoju. Był piękny:
machoniowe panele (układał je emigrant zarobkowy, niejaki Machoń), rzeźbiony
stolik z telewizorem plazmowym, łóżko z dużym baldachimem…
- Jak to? – zdziwiła się. – Tylko jedno łóżko?
- Chciałem zamówić z dwoma, ale nie mieli – uśmiechnął się Edward
przeprośnie. – Jakaś konferencja kardiologów, wszystkie pokoje zajęte i ten jeden
został. Nie pogniewasz się?
- Nie, ależ skądże – Natalie niezwłocznie spurpurowiała.
- Mogę położyć nasze torby w poprzek, jak ci nie pasuje… - zaproponował.
Zaczął
robić dla nich obojga zupki chińskie, a Natalie jeszcze przeszła się po pokoju.
Z okna było widać widok na pola rolne, na których miejscowa ludność coś
uprawiała. Poza tym przy pokoju mieściła się łazienka z jakuzą i prysznicem w
estetyczne zielone kafelki.
Zjedli kolację, a zaraz potem Natalie poszła się ukąpać. Stała pod prysznicem chyba z pół
godziny, napawając się ciepłą wodą i szumem, jaki wydawała, opadając na jej
perfekcyjną skórę. W pewnym momencie, przez ten cały szum, wyraźniej usłyszała,
jak Edward trzy razy powtórzył słowa „Wilbur pojechał pryskać kukurydzę”. Wywnioskowała,
że pewnie z kimś rozmawia, i to przez komórkę, więc nie przerywała sobie. Kiedy
się już okąpała i wykonała wieczorne czynności, przyodziała jasnozieloną
koszulkę w białe romby.
Kiedy wyszła z
łazienki, zastała Edwarda siedzącego na łóżku po turecku. Miał zamknięte oczy,
trzymał się za skronie i co jakiś czas mówił w przestrzeń.
- I tak, uważam, że Chili Peppers
zrzynają z Maanama – zakończył rozmowę. – Jak ich spotkasz, możesz im to
powiedzieć. – Potem otworzył oczy i spojrzał na Natalie.
- Rozmawiałeś z kimś? – zapytała.
- Ano. Porozumiałem się telepatycznie z moim kolegą, też czarodziejem.
Powiedział, że zgłosi twoją sprawę do naszego bractwa.
- Telepatycznie? – Natalie uśmiechnęła – To znaczy, że do mnie też byś
tak umiał? Na odległość?
- Chyba wolałabyś nie znać moich myśli – wyszczerzył się Edward.
- Ożesz ty!! – Natalie chwyciła za poduszkę i pacła Edwarda. On nie
pozostał obojętny. Złapał drugą poduszkę i przez godzinę ganiali się po całym
pokoju, obrzucając się poduszkami. Potem zapalili telewizor. Edward objął
Natalie ramieniem i zaczęli oglądać.
Jakieś 15
minut po Kiepskich do pokoju weszły dwie pokojówki i zaczęły zmieniać pościel. Strasznie
się przy tym kłóciły w jakimś niezrozumiałym języku, aż wreszcie Edward się zdenerwował
i wygonił je z pokoju. Potem siedzieli, do późna rozmawiając, a kiedy już
języki im się zmęczyły, położyli się. Pod osobnymi kołdrami. Natalie uważała,
że jest jeszcze sporo za wcześnie na to, żeby się bliżej zbliżyć. Po jakimś
czasie atoli, nie mogąc zasnąć, przysunęła się do Edwarda i tym razem to ona
objęła go ramieniem. Ich obojga zaś objął w końcu Morfeusz.
***
Dorian
siedział w głębokim, wyplatanym fotelu i czytał „Karę dla Śpiącej Królewny”
Anne Rice. W salonie panowała cisza.
Dojechał
do końca rozdziału, założył jedwabną zakładką i odłożył książkę na hebanowy
stolik. Wstał z fotela i poszedł do łazienki, wyciosanej z czarnego marmuru.
Tam dłuższą chwilę wpatrywał się z zadowoleniem w swoje odbicie w lustrze. W
szkole nazywali go Lucyferem, bo ich zdaniem miał urodę upadłego anioła.
Cokolwiek by to.
Podszedł
do barku. Nalał sobie kieliszek czerwonego wina z bardzo starego rocznika.
Przez chwilę pozwalał, aby drogocenny trunek omywał jego język, potem wreszcie
przełknął. Był to jeden z dwóch jego ulubionych napojów… Teraz spojrzał na
ścianę, na której wisiało kilkanaście portretów czarnowłosej dziewczyny o
jasnej cerze. Natalie Foster.
Długi czas
szukał dziewczyny, która byłaby dla niego odpowiednia, a gdy wreszcie ją
spotkał, przeżyli razem chwile, które z całą pewnością należały do
niezaqomnianych. Ona nie była taka, jak te inne. Miał nie tylko nadzieję, ale i
pewność, że pewnego dnia drogi jego i Natalie znowu się przetną.
Próbował
znaleźć o niej jak najwięcej informacji w necie. Jakiś czas temu znalazł na
portalu społecznościowym kilka zdjęć, i wtedy dawne wspomnienia wróciły ze
zdwojoną siłą. Chciał je wydrukować, nawet zrobić plakat, ale były w tak małej
rozdzielczości, że wolał własnoręcznie namalować portrety. Miał talent, więc
stworzył aż kilkanaście: najpierw ze zdjęć, a potem z wyobraźni. Było też kilka
prac wykonanych tylko ołówkiem i węglem, które przedstawiały Natalie taką, jaką
będzie, kiedy wreszcie będą razem… Nikomu ich nie pokazywał, trzymał w
szufladzie biurka.
- Niedługo do mnie wrócisz – powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz