Kalju był
początkowo niezadowolony z sukcesu Natalie, bo grał w zespole głównie po to,
żeby wyrywać panienki, a tymczasem zainteresowani byli właściwie sami faceci.
Potem mu przeszło. Po którymś koncercie spotkał na korytarzu słuchaczkę
zasmuconą faktem, że jej chłopak zapomniał się z kaloryferem. Laar poszedł więc
z nią do pomieszczenia gospodarczego i tak ją pocieszał, że aż się ścianka
działowa trzęsła.
Natalie była
szczęśliwa, że realizuje się jako wokalistka. Ach, gdyby tak teraz widziały ją
koleżanki… Od razu zaprzestałyby swoich głupich i niepoważnych zachowań,
patrzyłyby na nią tylko z podziwem… Victoria, Vanessa, Sandy, a nawet ta snopowiązacha
Sara – one wszystkie wydawały jej się w tej chwili tak odległe, jak gdyby nie
widziała ich od wielu lat…
Edward Patel
był, rzecz jasna, pod wrażeniem zawrotnego sukcesu, jaki stał się udziałem
grupy, ale bardziej zajmowały go inne problemy. Któregoś wieczoru otrzymał
wiadomość telepatyczną, że czeka go rozmowa najwyższej wagi.
Patel poszedł
do pokoju telepatycznego i zasiadł w beżowym wygodnym fotelu. Na półkach
dookoła stały różne tandetne pamiątki: porcelanowe figurki pastereczek, piesków
i amorków, plastykowe gondole z Wenecji, długopisy-ciupagi z napisem „Sopot”,
miniaturowe konie trojańskie, kufle od piwa zdobne w płaskorzeźby wycyconych
Bawarek, niewiarygodnie brzydki gipsowy klaun, a nawet pomniejsze krasnale
ogrodowe. W rzeczywistości były to przedmioty magiczne, wzmacniające siłę
przekazu.
Edward poczuł
mrowienie w skroniach, a na jedynej wolnej ścianie pojawiła się rozmazana
sylwetka. Wkrótce stała się wyraźniejsza i w końcu Patelowi objawił się mistrz William
Kjellerud, arcymag jego bractwa i rektor czarodziejskiej uczelni.
Kjellerud,
ze swoją gładką, owalną twarzą, wydatnym nosem, lśniącą czaszką otoczoną
wianuszkiem śnieżnobiałych włosów, w dużych okularach w plastikowych oprawkach
i w nienagannie odprasowanej białej koszuli z krawatem, wyglądał jak członek
Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy, a nie jeden z najpotężniejszych
czarodziejów świata zachodniego.
- Powiedziano mi, że udało ci się
doprowadzić Natalie Foster w bezpieczne miejsce i odeprzeć ataki sług Czarnego
Hrabiego – powiedział bez większego entuzjazmu. – Ale teraz dowiaduję się, że
zamiast w dalszym ciągu ją ochraniać przed zakusami wampirów, robisz z niej
gwiazdę rocka, żeby najmarniejszy krwiopijca w Niemczech od razu o niej usłyszał.
Nie spodziewałem się, że będziesz tak nieroztropny.
- Proszę o wybaczenie, mistrzu,
ale ja z kolei nie spodziewałem się, że Krankschaft z Natalie na wokalu odniesie
sukces – tłumaczył się Edward. – Myślałem, że będziemy po prostu barowymi
chałturnikami, jakich wielu, i tym samym wtopimy się w tłum.
- Z doświadczenia wiem, że nigdy
nie wiadomo, co się ludziom spodoba – stwierdził arcymag. – Tymczasem o Natalie
już cały RFN mówi. Fani, jak wynika z raportów Nicka, walą drzwiami i oknami.
Co za problem dla assasynów Czarnego Hrabiego, wcielić się w kolejnego
Chapmana?
Edward
początkowo nie zrozumiał, myśląc, że mistrzowi chodzi o tego Chapmana od
sticku. Dopiero po chwili pojął, że Kjellerud mówi o Marku Chapmanie, zabójcy
Johna Lennona. Rzeczywiście, wysłannik nieprzyjaciela mógłby udawać szalonego
fana…
- Zaiste, mistrzu, assa są to
syny, skoro do tej pory nie zorientowali się nawet, że mamy w Niemczech
infrastrukturę – zauważył jednak. – Ale Czarnemu Hrabiemu najwyraźniej nie
chodzi o zamach, tylko o porwanie.
- Wszystko jedno – mistrz
spojrzał na Edwarda surowo. – Koncertujecie w lokalnych klubach, a to już
wystarczyłoby wampirom, żeby się zorientować, że Natalie przebywa w Dolnej
Bawarii.
- Pomyślałem o tym – Patel
uśmiechnął się. – Graliśmy parę koncertów w Tyrolu i Przedarulanii. W
Innsbrucku kazałem Natalie zawołać ze sceny coś w stylu „Pozdrawiamy nasze
bardzo drogie miasto!” Niech Czarny Hrabia szuka najpierw w Austrii.
Mistrz
uśmiechnął się, pokazując zęby, zbyt białe i równe, aby były prawdziwe.
- Sprytne – kiwnął głowa z
uznaniem. – Musisz jednak pamiętać, że Czarny Hrabia to nie byle krwiopijca.
Nawet pomijając jego potęgę finansowo-gospodarczą.
- Tak jest, mistrzu – rzekł
Edward poważnym tonem. – Skoro mówi się o nim nawet na wstępie do istot
paranormalnych, to musi być bardzo niebezpieczny…
- I to jak – stwierdził Kjellerud
z naciskiem. – Jego moc szacuje się na 67 punktów w skali Helsinga, co czyni go
trzecim najpotężniejszym spośród znanych wampirów. Lepszy wynik mieli tylko
Drakula i Zygmunt Cycoń.
Edward
zadrżał na dźwięk tych złowrogich imion.
- Dlatego tak ważne jest, abyś chronił
Natalie przed każdym niebezpieczeństwem – mistrz świdrował go wzrokiem. –
Specjaliści z naszego bractwa sprawdzili jej genealogię, to doprawdy
fascynujący temat.
Patel
przytaknął bezgłośnie. Zdążył przecież polubić Natalie, a jakie mroczne sekrety
jej rodziny teraz wyjdą na jaw?
- Jej prajaszczurem ze strony
matki był słynny wiking, jarl Thorfrid Łaciatonogi – opowiadał Kjellerud. – Wśród
późniejszych przodków było kilku alchemików, a także Mikołaj Justymont, słynny
litewski ninja. Prapraprababcia ze strony dziadka była czarownicą, która
potrafiła ściągać mleko od krów na obszarze całego hrabstwa Crawford. Przodek
ze strony babki, Vidal Dreyfus, był ekspertem w dziedzinie kabały i gematrii,
nosił tytuł Pana Dobrego Imienia i stwarzał golemy. Pradziadek mieszkał jakiś
czas na Hawajach, gdzie parał się huną, a stryjeczny szwagier ciotki pochodził
z Innsmouth.
- A ze strony ojca? – zapytał
Edward.
- Rodzina ojca też kryła w sobie
spore zasoby. Szesnastowieczny przodek Natalie, sir Rowland Foster, był
nadwornym astrologiem królowej Elżbiety I. Jego potomek, pierwszy spośród
urodzonych w Ameryce, był z kolei łowcą czarownic i posiadł dogłębną wiedzę na
ich temat. Potem Fosterowie poszli na zachód, a w drzewie ginekologicznym pojawił
się potężny indiański szaman Wężowa Tykwa. Pradziadek trafił na front w czasie
pierwszej wojny światowej i zatruł się gazem bojowym; później dostrzegał
rzeczy, których nie widział nikt inny. Dziadek był kierownikiem zmiany w
eksperymentalnej elektrowni atomowej i ponoć wchłonął co nieco. Ojciec Natalie
urodził się w Atomic City, Idaho – to akurat łatwo sprawdzić. Oznacza to, że
dziewczyna jest chodzącą bombą zegarową, jeśli chodzi o jej talenta. Gdyby
wpadła w ręce Czarnego Hrabiego… Strach pomyśleć, co by się zdarzyło. Przy
takim rodowodzie i możliwościach, gdyby została wampirzycą, mogłaby nawet
sięgnąć 150 helsingów… – mistrz niespokojnie przetarł okulary.
Edward
poczuł się oszołomiony, przez moment nie wiedział, jak skomentować te
rewelacje.
- Nie dopuszczę do tego, żeby
wpadła w ręce Czarnego Hrabiego i Doriana Lassaye-Bruchtala – powiedział. –
Dołożę wszelkich starań, aby ją ochronić.
Mistrz
Kjellerud spojrzał na niego uważnie.
- Owszem, na razie trzeba ją
chronić – zauważył. – Musisz jednak wiedzieć, że właśnie ze względu na swe
utajone moce, Natalie jest osobą o kluczowym znaczeniu dla osłabienia potęgi
Czarnego Hrabiego. Któregoś dnia przyjdzie taki moment, że trzeba będzie zorganizować
misję, w której ona sama odegra główną rolę…
- Mam nadzieję, że ta misja nie
będzie polegała na tym, że trzeba będzie pojechać, dajmy na to, do Murzasichla,
i wrzucić jakiś pierścień do jakiejś przepaści – Edward wzruszył ramionami.
- Na czym będzie polegała, tego i
ja sam nie wiem – rzekł kwaśno Kjellerud. – Cały czas trwają prace nad
identyfikacją tych przepowiedni, które dotyczą Czarnego Hrabiego. Idą powoli,
bo Katedra Przepowiedni i Znaków Wieszczych i bez tego ma mnóstwo roboty. Bądź
w pogotowiu. Kiedy przyjdzie działać, damy ci znak. A na razie – pilnuj Natalie
jak źrenicy oka.
- Zrozumiałem, mistrzu – zgodził
się Edward. – Powiem jej, że przerywamy koncerty i skupiamy się na
przygotowaniu nowej płyty. Wszystkim nam to wyjdzie na zdrowie, także jako
zespołowi.
Gdy
przekaz się skończył, było pół godziny przed północą. Dom zdawał się pogrążony
we śnie, tylko Laar oglądał film instruktażowy Departamentu Zdrowia USA,
rozpowszechniany w ramach Programu Wsparcia Płodności (Fertility Augmentation
Program – FAP). Edward wyszedł z pokoju telepatycznego i poszedł na górę, do
sypialni. Zbyt zmęczony nowinami, żeby jeszcze o nich rozmyślać, padł na łóżko
i szybko zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz